Umiar to złoty środek do sukcesu w wielu sprawach. Również tych żywieniowych…

Coraz częściej jesteśmy bombardowani informacjami dotyczącymi tego jakie jedzenie jest dla nas „odpowiednie” a jakie „złe”. Uczucie jakie się wówczas najczęściej pojawia to strach lub panika jaka decyzja żywieniowa będzie dla nas właściwa. Otóż okazuje się, że nadmierne koncentrowanie się na prawidłowym doborze żywności może rodzić różne problemy natury psychicznej i prowadzić do rozwoju coraz to bardziej neurotycznych zachowań na tym tle. Szwajcarskie Towarzystwo ds Żywności informuje o nowej fali obsesji żywieniowej, która jest określana jako „ortorexia” co oznacza zbyt rygorystyczne podejście do kwestii jedzenia, które ma sprzyjać poprawie zdrowia.

Osoby cierpiące na te zaburzenia popadają w skrajność i narzucają sobie coraz bardziej rygorystyczne reguły żywieniowe. Prowadzi to do wielu utrudnień, gdyż przestrzeganie zasad zabiera coraz więcej czasu, zmusza do planowania posiłków z dużym wyprzedzeniem, nawet kilkudniowym. Jedzenie poza domem staje się niemożliwe, gdyż w każdym barze, restauracji można zetknąć się z żywnością „skażoną” substancjami szkodliwymi, zawierającą „niezdrowe” tłuszcze czy inne „niejadalne” dodatki. W takiej sytuacji każde wyjście z domu wiąże się z przygotowywaniem własnego prowiantu. Ortorektycy to ludzie o niezwykle silnej woli, bo przecież wielu wyrzeczeń wymaga ścisłe przestrzeganie wszystkich tych zasad dietetycznych. Kiedy zdarzy się jednak „mały grzeszek” i osoba taka skusi się na „zakazany owoc” to wówczas pojawiają się wyrzuty sumienia i poczucie winy, co prowadzi do wymierzenia sobie kary w postaci jeszcze większego rygoru dietetycznego. Lekarze definiują ten typ zaburzeń jako zbliżony do  zachowań osób cierpiących z powodu anoreksji czy bulimii. Różnica polega na tym, że ortorektycy mają obsesję na punkcie cech jakościowych zjedzonej żywności, a anorektycy i chorzy na bulimię jedynie na punkcie ilości.

W jaki więc sposób uniknąć pułapek jakie wiążą się z właściwym doborem jadłospisu? Kluczem jak zwykle okazuje się złoty środek czyli zachowanie równowagi czy też umiaru. Najlepiej jakby  zmiany w wyborze żywności były dokonywane stopniowo i opowiadały gustom smakowym i stylowi życia danej osoby.